BIALYSTOK.SPORT.PL NA FACEBOOKU - POLUB NAS
W 2014 roku Andrejczyk zajęła piąte miejsce w mistrzostwach świata juniorów.
Adam Muśko: Jak byś podsumowała poprzedni sezon?
Maria Andrejczyk: Rok zaczął się bardzo dobrze, bo rekordem Polski juniorek, a tego się nie spodziewałam. Pracę wykonałam bardzo dużą, ale nie przypuszczałam, że mogę osiągnąć taki
wynik. Rekordem Polski wypełniłam minimum na mistrzostwa świata juniorów, a też nie sądziłam, że jest to w moim zasięgu. W mistrzostwach Polski juniorów w
Toruniu zajęłam drugie miejsce. Przegrałam z Marceliną Witek, która jest o rok starsza i w tym sezonie będzie już startowała w kategorii młodzieżowej. Na mistrzostwach świata w Eugene to było spełnienie moich marzeń. Eliminacje przeszłam bardzo dobrze, ale w finale mogło być lepiej.
Zawsze w rozmowach podkreślasz, jak wielką rolę w twojej karierze odegrał trener Karol Sikorski.
- Gdyby nie mój trener, ja naprawdę niewiele bym osiągnęła. To on mnie zauważył na stadionie w Sejnach, gdy biegałam na 600 metrów. Powiedział: młoda, chodź na trening. To było w czwartej klasie szkoły podstawowej. Najpierw były treningi ogólnorozwojowe, a pod koniec szóstek klasy dostałam
oszczep do ręki. I to mi się naprawdę spodobało.
Jakie plany na 2015 rok?
- Imprezą docelową będą mistrzostwa Europy w Szwecji, które odbędą się w połowie lipca. Pod koniec czerwca będą mistrzostwa Polski juniorów w Białej Podlaskiej. To jeżeli chodzi o sport, a czeka mnie jeszcze
matura. Już nie mogę się doczekać, bo jestem bardzo zadowolona po egzaminach próbnych. Po zakończonym sezonie planuję rozpocząć studia w USA. Jest to trudna decyzja. Będę daleko od domu, a jestem bardzo zżyta z rodzicami. Ale trzeba w końcu dorosnąć i podjąć tę pierwszą ważną życiową decyzję.
Więcej informacji na bialystok.sport.pl