- Otrzymaliśmy bardzo wyczerpujące i oczekiwane informacje. To dobrze, ale nie są jeszcze aż tak daleko posunięte, byśmy mogli dać AZS-owi
Białystok licencję w tej chwili. Wszystko jest na właściwej drodze, ale umówiliśmy się z przedstawicielami klubu na dostarczenie kolejnych papierów. Mają na to czas do
5 września - poinformował Janusz Kamiński, przewodniczący Komisji ds. Licencji Polskiego Związku Piłki Siatkowej.
Jak się dowiedzieliśmy, jeden dokument dotyczy zaległości w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych, drugi długu wobec byłej zawodniczki.
- Myślę, że nie będzie kłopotów. Powinniśmy dostać licencję - poinformował Aleksander Puchalski, prezes klubu.
Problemy ciągną się za AZS-em od początku występów w gronie najlepszych drużyn w Polsce (w 2006 r.). Biorąc jednak pod uwagę to, ile długów z poprzednich lat za rządów Puchalskiego udało się spłacić, można wierzyć w powodzenie tych działań.
Wszystkie pozostałe kluby z PlusLigi Kobiet posiadają licencje, chociaż w przypadku Trefla
Sopot trwają jeszcze wyjaśnienia pewnych informacji, jakie dotarły do komisji po przyznaniu pozwolenia.
Zmagania w lidze mają rozpocząć się
6 października. Znowu przebudowany białostocki zespół (oczywiście z powodów oszczędnościowych) w niepełnym składzie przebywa na zgrupowaniu w Rajgrodzie. Do niedawna trenowały w nim niemal tylko młode dziewczyny pozyskane podczas przerwy w rozgrywkach. W sobotę dołączyła do nich Edyta Rzenno, a w poniedziałek także najbardziej doświadczona z tego grona Ewa Cabajewska. We wrześniu ze zgrupowania kadry mają wrócić cztery siatkarki Trynidadu i Tobago.
- Kadra może nie jest imponująca i nie gwarantuje nam spokojnego utrzymania, ale naprawdę nie możemy więcej szaleć i żyć ponad stan - podkreśla prezes AZS-u.