- Nie chciałbym tego komentować. Chociaż w sumie miałem tyle telefonów w sprawie selekcjonera jakbyśmy do Jagiellonii ściągnęli Cristiana Ronaldo - mówi Tomasz Hajto. - Waldka Fornalika bardzo dobrze znam, bo bodajże w 1994 roku w
Zabrzu był on asystentem Edwarda Lorensa, z którym ja pracowałem jako piłkarz. Później nasze losy się mijały, bo mnie długo w kraju nie było. Na pewno stworzył jakąś drużynę, która do ostatnie minuty w ostatnim sezonie walczyła o mistrzostwo [Ruch
Chorzów zakończył rozgrywki na drugim miejscu w tabeli - red.]. Ja w sumie nie chciałbym jednak mówić o nowym selekcjonerze. Są władze, które go wybrały i czas pokaże czy to była słuszna decyzja. Nie wiem przecież też jaki będzie sztab, jakimi ludźmi selekcjoner się otoczy, a to są ważne decyzje, które rzutują potem na grę, czy selekcje drużyny.